poniedziałek, 17 marca 2014

Chapter 1 - "Obiecuję..."


"Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci się wiedzie. Dopingują cię, cieszą się z twoich zwycięstw. Fałszywi przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną miną, niby solidarni, podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu."

Ich nawet w tych trudnych chwilach nie ma...No właśnie... Zostałam sama. Wszyscy Ci, których zawsze broniłam, wspierałam mnie opuścili. W tych najtrudniejszych chwilach. Francesca, Camila, Maxi, Naty, Marco, Ludmiła... Wszyscy... A Leon? On także. Wyjechał. Nie wiem gdzie. Nikt nie wie. Wszystko dlatego, że... W urodziny Francescy na jej imprezie w klubie trochę się upiłam... Poznałam jakiegoś chłopaka i... Zaprowadził mnie do toalety... Na początku nie wiedziałam o co chodzi... Jednak kiedy zaczął rozpinać mi sukienkę to zorientowałam się i chciałam uciec, ale... On był za silny... Potem wszyscy się dowiedzieli. Nie wiem jak. Jednak nie znają całej prawy. Myślą, że przespałam się z nim dobrowolnie... Nie chcę tłumaczyć im tego wszystkiego... Nie miałabym odwagi. A poza tym teraz odkryłam jacy są naprawdę. Nawet nie pozwolili mi się wytłumaczyć... Leon... On... Tylko powiedział co o mnie sądzi i więcej go nie widziałam. Słowa "Jesteś zwykłą dziwką, która puszcza się z kim popadnie." bardzo mnie zabolały... Ja go kochałam. Nadal kocham... Mogłam wtedy nie pić... Teraz nie wiem co zrobić. Zakończyć to życie? Nie wiem. Gdyby nie Diego już dawno nie miałabym dla kogo żyć. Tylko on wie co się tak na prawdę wydarzyło... Teraz już kończę... 
                                                                                                                                   Violetta

Kartka pamiętnika przesiąknęła już łzami. Odłożyła notatnik i schowała twarz w dłoniach. Zaczęła krzyczeć jednocześnie mocząc bluzkę słonymi "kroplami". 
Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!
Myślała co ze sobą zrobić... Nie wiedziała czy to ma sens. Nie chciała się zabijać. Nie chciała ranić swojego brata. Był teraz wszystkim co jej zostało. Jednak ten ból był nie do zniesienia. Wyciągnęła dłoń w stronę szafki stojącej tuż obok i powoli wyciągnęła z niej żyletkę. Zaczęła przybliżać ją do drżącej ręki. Już miała zrobić ten pierwszy najtrudniejszy ruch, jednak do jej pokoju wpadł Diego. Kiedy ujrzał swoją siostrę szybko podbiegł do niej i wytrącił z jej ręki rzecz, która zaraz miała dotknąć jej nadgarstka. 
-Violetta, co ty robisz?!
-DLACZEGO TO TAK BOLI?!! JA NIE CHCĘ DŁUŻEJ ŻYĆ!!!-powiedziała krzycząc przez łzy. On nic nie odpowiedział tylko mocno ją do siebie przytulił i lekko ucałował jej czoło. Usiadł z nią na łóżku, posadził na kolanach i spojrzał w oczy.
-Proszę nie rób mi tego więcej, nie wiem co bym zrobił jakbym wszedł chwilę później siostrzyczko... Proszę Cię, wiem, że jest Ci trudno, ale razem jakoś damy radę. Obiecuję Ci to-powiedział i ponownie pocałował nastolatkę w czoło. Kiedy zauważył, że ma zamknięte oczy, położył ją i przykrył miękkim, beżowym kocem po czym wyszedł z jej pokoju lekko przymykając drzwi. Chwilę wcześniej spojrzał na nią jeszcze raz.
-Obiecuję-westchnął cicho

*kolejny dzień*

Diego wstał z samego rana, aby przygotować Violetcie śniadanie. Wyjął potrzebne składniki i przyrządził jej naleśniki z polewą czekoladową. Było to jej ulubione danie, więc miał nadzieję, że troszkę poprawi jej się humor. 
Jak tylko spotkam Leona to obiecuję, że uduszę go własnymi rękoma...
Właśnie te słowa krążyły w jego umyśle. Kiedyś naprawdę bardzo go lubił... Dopóki nie zostawił Violetty nie pozwalając się wytłumaczyć. Był dla niego jednym nic nie znaczącym dupkiem. 

~,~

Zwlokła się leniwie z łóżka nakładając na gołe stopy kapcie. Podeszła do szafy skąd wyjęła jakiś zestaw ubrań, po czym poszła do łazienki gdzie przemyła jeszcze mokrą od łez twarz, przebrała się i zeszła na dół. 
-Hej mała.-usłyszała powitanie swojego brata.
-Nie jestem MAŁA...!
-Dla mnie zawsze będziesz.-powiedział a ona wywróciła oczami i usiadła do stołu.-Zrobiłem Ci naleśniki.
-Dziękuję, wiesz., że...-nie dokończyła, ponieważ jej przerwał. Nienawidziła jak ktoś wchodził jej w zdanie!
-...to twoje ulubione danie-dokończył.
-W takim razie wiesz również, że nie lubię jak mi się przerywa.
-Tak wiem.-powiedział z uśmiechem.-Jedz.-rzekł a ona uczyniła jego rozkaz.
Siedzieli tak w ciszy jedząc, on co jakiś czas patrzył na smutną dziewczynę. Westchnął cicho. Nie wiedział co ma zrobić, aby wyszła z tak zwanego "doła". 
-Diego...-zaczęła niepewnie.
-Tak mała?-spytał patrząc na nią. Ona zgromiła go wzrokiem.-Ok, przestaję. NIE BIJ!
Wywróciła oczami.
-Mogłabym zostać dzisiaj w domu? Nie chcę tam iść...-powiedziała wyciszonym głosem. Spojrzał na nią niepewnie przestając konsumować posiłek. Widząc to zapewniła, że nic sobie nie zrobi. Ponownie westchnął.
-No dobrze... A może zostać z tobą?
-Poradzę sobie, dziękuję. 
-Ehh... 

***

-Na pewno nie chcesz, abym z tobą został?-powiedział, a dziewczyna wypchnęła go za drzwi. 
-Nie to nie... FOCH.
Mądrość jej brata czasem ją dobijała. Jak w wieku 17 lat można być takim dzieckiem? Czasem na prawdę się tak zachowywał. Usiadła w salonie przed telewizorem przykrywając się kocem, po czym włączyła go i zaczęła oglądać jakiś przynudzający program. 


~*~

Szczerze?
Mi się podoba xD
Nawet... xD
Nie chce mi sie pisać, pa :** XD
~Nel







1 komentarz:

Komentarz = Uśmiech na mojej twarzy = Szybciej dodany rozdział :)